wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział 11

PROSZĘ PRZECZYTAJCIE NOTKĘ!
  *Laura*
-To było niezłe!-powiedział Jev i przybił mi piątkę-Gdzie nauczyłaś się grać?
-Kiedyś mieliśmy w domu stół bilardowy ale musieliśmy go sprzedać, mamie nie podobało sie, że zajmuje tyle miejsca. Dawno nie grałam i wyszłam z wprawy ale coś tam pamiętam-odpowiedziałam spokojnym głosem.
-Wyszłaś z wprawy? Dawno nie widziałem tak dobrze grającej dziewczyny. Rzecz jasna mi nie dorównujesz ale to było dobre jak na dziewczynę-mówił Jev a Ross stał opierając się o stół i przyglądał z wkurzoną miną.
-Jak na dziewczynę? To miało brzmieć jak wyzwanie?
-Może tak, może nie.
- Stawiam piwo, że z tobą wygram-rzuciłam.
-To mało motywująca nagroda. Jesli wygram to umówisz się ze mną.
Spojrzałam na Rossa kipiącego ze złości.
-Daj mi chwilę, Jev-powiedziałam i chwyciłam za nadgarstek blondyna i pociągnęłam w stronę wolnego stołu bilardowego na samym końcu sali. Nie chciałam zeby ktoś słyszał naszą rozmowę.
-Mów o co chodzi- zachęciłam go do rozmowy.
-O nic nie chodzi-odpowiedział nawet na mnie nie patrząc.
-Przecież widzę.
-Wydaje ci sie. Wracaj do niego a ja pójdę do domu.
-O to ci chodzi? Przestań tylko sie wygłupialiśmy.
-On sie nie wygłupiał.
-Dobra, daj mi chwilę-powiedziałam i podeszłam do bruneta.
-Co mu sie stało?-zapytał Jev.
-Jest na mnie zły, przeżywa to jak mrówka okres. Słuchaj, ta propozycja była ciekawa ale nie mogę. Muszę do niego iść, cześć. Miło było poznać.
-Do zobaczenia.
Po pożegnaniu udałam się do stołu przy ktorym stał Ross.
-Odmówiłam mu, zadowolony?
-Whatever-rzucił z obojętnością.
-Przestań się juz gniewać-powiedziałam odpierając się o stół i przyciągając go za nadgarstek.
-Ja po prostu, eh...
-Jestes zadrosny.
-Nie jestem!
-Oczywiscie, że jesteś.
-Oczywiście, że nie jestem-powiedział kładąc nacisk na słowo "nie".
Położyłam dłoń na jego klatce piersiowej chcąc go sprowokować do przyznania się i zjeżdżałam powoli w dół aż do rąbka koszulki, ktorym zaczęłam sie bawić.
-Lalalala ktoś tutaj jest zazdrosny lalala- powiedziałam śpiewając (troche dziwnie brzmi ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi)
-Z pewnością to nie ja-powiedział przez zęby.
-Na pewno?-chwycił mnie za bioda i posadził na stole bilardowym, dzięki czemu nasze twarze znajdowały się na ten samej wysokości.
-Na pewno-wyszeptał tuż przy moich ustach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
OK WIEM, ŻE ZANIEDBUJE BLOGA I PRZEPRASZAM!
Czuję się okropnie z tego powodu ale nawet w trakcie wakacji mam bardzo dużo zajęć. Jeśli zostali jeszcze tutaj jacyś wierni czytelnicy chciałabym wam to jakos wynagrodzić. Wymyśliłam, że w ramach małej rekompensaty możecie mi podawać w komentarzach linki do waszych blogów a ja postaram się czytać je na bierząco i komentować. Wiem, że to niewiele ale może przyda wam sie nowy aktywny czytelnik. Jesli jakis blog mnie zachwyci będę starała sie je polecać w moich postach.
Co do rozdziału jak zwykle pytania:
1.Co sądzicie na temat tego rozdziału?
2. Czy powinno dojść do pocałunku w barze?
Jeśli tak to miałby to zainicjować Ross czy Laura?
3. Macie pomysł co do następnego rozdziału? Jakieś spostrzeżenia?

DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ
~NEVERMIND ❤️✋