piątek, 15 stycznia 2016

Przepraszam!

Witajcie!
Notka będzie trochę chaotyczna, więc z góry przepraszam.
Chciałabym was przeprosić za to, że pomimo obietnic dawno nic tutaj nie napisałam. Moje wytłumaczenie nie będzie oryginalne ale mam teraz dużo na głownie, nie miałam nawet czasu czytać innych blogów. Zauważyłam, że w tym czasie kilka nowych osób zainteresowało się tym blogiem. (Dziękuję na za komentarz, który zmotywował mnie do napisania tej notki)

Nie jestem pewna czy mam pomysł na następne rozdziały ale jesli to czytacie chciałabym żebyście napisali co o tym myślicie. Chyba potrzebuję motywacji. Zastanawiam się nad powrotem ale to jeszcze nic pewnego. Powinnam pisać dalej? 



wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział 11

PROSZĘ PRZECZYTAJCIE NOTKĘ!
  *Laura*
-To było niezłe!-powiedział Jev i przybił mi piątkę-Gdzie nauczyłaś się grać?
-Kiedyś mieliśmy w domu stół bilardowy ale musieliśmy go sprzedać, mamie nie podobało sie, że zajmuje tyle miejsca. Dawno nie grałam i wyszłam z wprawy ale coś tam pamiętam-odpowiedziałam spokojnym głosem.
-Wyszłaś z wprawy? Dawno nie widziałem tak dobrze grającej dziewczyny. Rzecz jasna mi nie dorównujesz ale to było dobre jak na dziewczynę-mówił Jev a Ross stał opierając się o stół i przyglądał z wkurzoną miną.
-Jak na dziewczynę? To miało brzmieć jak wyzwanie?
-Może tak, może nie.
- Stawiam piwo, że z tobą wygram-rzuciłam.
-To mało motywująca nagroda. Jesli wygram to umówisz się ze mną.
Spojrzałam na Rossa kipiącego ze złości.
-Daj mi chwilę, Jev-powiedziałam i chwyciłam za nadgarstek blondyna i pociągnęłam w stronę wolnego stołu bilardowego na samym końcu sali. Nie chciałam zeby ktoś słyszał naszą rozmowę.
-Mów o co chodzi- zachęciłam go do rozmowy.
-O nic nie chodzi-odpowiedział nawet na mnie nie patrząc.
-Przecież widzę.
-Wydaje ci sie. Wracaj do niego a ja pójdę do domu.
-O to ci chodzi? Przestań tylko sie wygłupialiśmy.
-On sie nie wygłupiał.
-Dobra, daj mi chwilę-powiedziałam i podeszłam do bruneta.
-Co mu sie stało?-zapytał Jev.
-Jest na mnie zły, przeżywa to jak mrówka okres. Słuchaj, ta propozycja była ciekawa ale nie mogę. Muszę do niego iść, cześć. Miło było poznać.
-Do zobaczenia.
Po pożegnaniu udałam się do stołu przy ktorym stał Ross.
-Odmówiłam mu, zadowolony?
-Whatever-rzucił z obojętnością.
-Przestań się juz gniewać-powiedziałam odpierając się o stół i przyciągając go za nadgarstek.
-Ja po prostu, eh...
-Jestes zadrosny.
-Nie jestem!
-Oczywiscie, że jesteś.
-Oczywiście, że nie jestem-powiedział kładąc nacisk na słowo "nie".
Położyłam dłoń na jego klatce piersiowej chcąc go sprowokować do przyznania się i zjeżdżałam powoli w dół aż do rąbka koszulki, ktorym zaczęłam sie bawić.
-Lalalala ktoś tutaj jest zazdrosny lalala- powiedziałam śpiewając (troche dziwnie brzmi ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi)
-Z pewnością to nie ja-powiedział przez zęby.
-Na pewno?-chwycił mnie za bioda i posadził na stole bilardowym, dzięki czemu nasze twarze znajdowały się na ten samej wysokości.
-Na pewno-wyszeptał tuż przy moich ustach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
OK WIEM, ŻE ZANIEDBUJE BLOGA I PRZEPRASZAM!
Czuję się okropnie z tego powodu ale nawet w trakcie wakacji mam bardzo dużo zajęć. Jeśli zostali jeszcze tutaj jacyś wierni czytelnicy chciałabym wam to jakos wynagrodzić. Wymyśliłam, że w ramach małej rekompensaty możecie mi podawać w komentarzach linki do waszych blogów a ja postaram się czytać je na bierząco i komentować. Wiem, że to niewiele ale może przyda wam sie nowy aktywny czytelnik. Jesli jakis blog mnie zachwyci będę starała sie je polecać w moich postach.
Co do rozdziału jak zwykle pytania:
1.Co sądzicie na temat tego rozdziału?
2. Czy powinno dojść do pocałunku w barze?
Jeśli tak to miałby to zainicjować Ross czy Laura?
3. Macie pomysł co do następnego rozdziału? Jakieś spostrzeżenia?

DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ
~NEVERMIND ❤️✋


piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział 10

Dzisiejszy dzień nie wyróżniał się do tej pory niczym szczególnym. Leżąc zmęczona na kanapie spojrzałam na zegar, który wskazywał godzinę 19. Nagle doznałam olśnienia. Ross przyjdzie o 20! W mgnieniu oka pojawiłam się przed moją szafą próbując podjąć decyzje co ubrać. Nie miałam pojęcia gdzie idziemy ale eleganckie miejsce raczej nie jest w stylu blondyna. Postanowiłam ubrać czarną koszulkę i spodnie oraz koszulę w czerwoną kratę przewiązaną w pasie. Udałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic, ubrałam przygotowane wcześniej rzeczy i zrobiłam makijaż. Kiedy skończyłam się szykować usłyszałam dźwięk dzwonka. Wbiegłam schodami na dół i oznajmiłam, ze wychodzę.
-Wychodzę i wrócę późno, nie czekajcie na mnie z kolacją!
-Jak to wychodzisz?-zapytała mama.
-Mamo, proooosze, proszę, proszę.
-Idź zanim się rozmyślę-powiedziała a ja w ciagu sekundy byłam juz przy drzwiach. Otworzyłam je i przywitałam się z blondynem.
-Cześć-powiedziałam bez przekonania.
-A gdzie jakieś "cześć kochanie tak za tobą tęskniłam"? Jakiś pocałunek na przywitanie i te sprawy? Zawiodłem się-wyśmiewał sie ze mnie.
-Bardzo zabawne, turlam się ze śmiechu.
-Nie żartowałem-powiedział a ja żartobliwie i lekko go odepchnełam.
-To gdzie idziemy?-zapytałam.
-Za chwile sie dowiesz, trochę cierpliwości.
-Powiedz mi teraz.
-Nie.
-Poproszę podpowiedź.
-Miejsce w moim stylu ale myśle, że ci sie spodoba. Musisz tylko przestać byc taka sztywna.
-Nie jestem sztywna.
-Jestes sztywna jak kij od miotły.
-Zobaczymy-powiedziałam cicho przez zęby.
-Juz jesteśmy- powiedział a ja zobaczyłam, że stoimy przed klubem bilardowym. Kiedy tylko do niego weszliśmy dostrzegłam wszechobecny dym papierosowy i zapach alkoholu. Taki jest styl Rossa Lyncha, tak? Interesujące. Blondyn zaczął się witać z ludźmi, ktorych mijaliśmy a ja szłam obok niego próbując unikać spojrzeń innych. Podeszliśmy do wolnego stołu na samym końcu. Chłopak podał mi kij a sam zaczął ustawiać kule bilardowe.
-Mogę zacząć? Patrz na mistrza i ucz się-powiedział i rozbił bile.
-Nauczę cię-podszedł do mnie od tylu i chciał pomóc chwycić mi kij, lecz podszedł do nas pewien przystojny brunet i przywitał sie z Rossem.
-Jev, miło mi poznać-podszedł do mnie i podał rękę.
-Laura. O, może chciałbyś mnie nauczyć grać? To jest takie skomplikowane!-zapytałam go, aby zrobic na złość blondynowi. Sztywniara, tak? Przekonamy sie.
-Pewnie-rzekł i obejmując mnie pokazywał co powinnam zrobic. Ku mojej uciesze kątem oka dostrzegłam zazdrosnego chłopaka.
-Myślę, że dam juz sobie radę- powiedziałam i wykonałam ruch powodując, że trafiłam zadziwiająco dużo kul bilardowych powodując zdziwienie na twarzach chłopaków.
-Jak to sie stało? Myślałem, ze nigdy wcześniej nie grałaś-wypowiedział zdziwiony Ross.
-Ale ja nic takiego nie powiedziałam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM!
Ostatnio dużo sie u mnie działo, więc kiedy juz znalazłam kilka wolnych minut postanowiła napisać rozdział na bloga. Wiem, nie było mnie bardzo długo ale przysięgam, że miałam powód.
BARDZO ALE TO BARDZO proszę o pomoc w pisaniu dalszych rozdziałów, wystarczy ze odpowiecie na poniższe pytania:
1. Co sądzicie o rozdziale?
2. Co ma wydarzyc sie podczas spotkania w klubie (lub po powrocie albo dzień pózniej)
3.Jeślo macie jakiekolwiek pomysły lub spostrzeżenia, uwagi odnoście bloga możecie pisać je tutaj lub na maila nevermindbloger@gmail.com

poniedziałek, 23 marca 2015

Rozdział 9


*Laura*
Kolejny raz nieszczęsny budzik dosadnie obwieścił mi, że czas wstać. Kolejny raz jestem niewyspana. Kolejny raz nie mam najmniejszej ochoty, aby udać się do szkoły. Kolejny raz rozmyślam zostanie w domu. Tak, to zdecydowanie dzień, który nie różni się niczym szczególnym od poprzedniego. Nie chwal dnia przed zachodem słońca-mówią.
Kiedy usłyszałam po raz drugi dźwięk alarmu zostałam zmuszona do wstania z łóżka. Wzięłam potrzebne rzeczy i ruszyłam do łazienki w celu uszykowania się na rzeź. Oczywiście mam na mysli szkołę. Po wykonaniu wszystkich niezbędnych czynności i zjedzeniu śniadania chwyciłam kurtkę, założyłam buty i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Po około 15 minutach znajdowałam się przed wejściem do budynku. Pod salą od chemii spotkałam przyjaciół i przywitałam się z nimi rzecz jasna. Chwilę pózniej zadzwonił dzwonek na lekcje, więc weszłam do pomieszczenia i zajęłam ławkę z tylu. Nauczyciel ledwo pojawił się w klasie i zaczął jak zwykle przynudzać. Kątem oka zobaczyłam, że Ross siada w sąsiedniej ławce i prawdopodobnie mi się przygląda. Starałam się udawać, że tego nie widzę i zignorowałam natarczywe spojrzenie. Kiedy usłyszałam dzwonek oznaczający przerwę szybko chwyciłam torbę i wyszłam żwawym krokiem, aby uniknąć rozmowy z chłopakiem. Zostawiłam rzeczy w szafce i udałam się do stołówki. Wzięłam jedzenie i usiadłam przy wolnym stoliku, po chwili dołączyła do mnie dwójka przyjaciół.
-Gonił cię ktoś, że tak wybiegłaś?-zapytała Blair.
-Nieee-przeciągałam. Nie mówiłam jej jeszcze o wczorajszym spotkaniu z Rossem-byłam głodna, nic dzisiaj nie jadłam-skłamałam. Zobaczyłam, że brunetka lekko się uśmiecha, prawdopodobnie do kogoś, kto stoi za mną. Postanowiłam, że nie będę się odwracać. W tej chwili usłyszałam znajomy głos.
-Cześć Lau-powiedział blondyn-jak tam po wczoraj-zapytał z chytrym uśmieszkiem.
-Nie twoja sprawa-rzuciłam.
-Widzę, że ktoś tutaj wstał lewą nogą.
-To może my juz pójdziemy?-powiedziała Blair i Jake.
-Zostańcie!-odpowiedziałam stanowczym tonem, lecz oni zdarzyli już się ulotnić.
-Chyba zostaliśmy sami-odezwał się blondyn.
-Obawiam się, że to ty zostałeś sam-mówiłam wstając od stołu. Chłopak postanowił mi przeszkodzić i chwycił moj nadgarstek na znak, że mam zostać.
-To była moja siostra-rzekł.
-Co?
-To była moja siostra, wczoraj w kawiarnii. Spotkaliśmy się przypadkiem.
Spojrzałam na niego zmieszana. Nie miałam pojęcia co powiedzieć. Ross zaczął się ze mnie głośno śmiać. Zgromiłam go wzrokiem, lecz nie przestał. Obróciłam się na pięcie z obrażoną miną i zrobiłam krok w stronę wyjścia. On jednak zagrodził mi drogę.
-No juz, nie gniewaj się-powiedział.
Spojrzałam na niego wyczekująco. Nagle wskoczył na ławkę i zaczął głośno śpiewać.
-Please forgive me
 I'm trying to forget
-Zamnij się!-krzyknęłam.
 I was too busy frettin'
 How dumb can I get-ciągnął dalej.
-Złaź z tej ławki! Nie rób scen Ross-błagałam. Nie lubię byc w centrum uwagi, widzę, że ludzie zaczynają się nam przyglądać.
-Pod jednym warunkiem. Zapominamy o całej sprawie i umawiamy sie na drugą randkę?
-Wolałabym umrzeć.
-W takim razie śpiewam dalej.
-Niech ci będzie ale to nie jest randka.
-I tak wiem, że o tym marzysz. Przyjdę w piątek o 20-mrugnął do mnie, uśmiechnął się i wyszedł.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam po długiej nieobecności!
Czekam na opiernicz. Należy mi się. Zastanawiałam się czy pisać przeprosinową notkę ale postanowiłam, że nie będę się nad sobą użalać, użalanie sie nad sobą jest dla słabych. Nie zrobiłam tego, bo stwierdziłam, że to i tak nic nie wniesie. W kazdym razie BARDZO przepraszam, postaram się pisać cześciej ale mam teraz ciężki miesiąc w szkole.
Dziękuję EmiDemi Raura za nominacje do LBA. Postaram się odpowiedzieć w najbliższym czasie.
PYTANIA:
1. Jak oceniacie rozdział?
2. Co ma wydarzyc się na spotkaniu Laury i Rossa?
~NEVERMIND ✋❤️



niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 8

*Vanessa*
Siedziałam na łożku z laptopem na kolanach i oglądałam filmiki, na których głupi ludzie robią głupie rzeczy żeby inni sie śmiali z ich głupoty. Tak, fascynujące. Skoro juz mówimy o głupich rzeczach ciekawe jak tam moja siostra. Była taka podekscytowana spotkaniem z blondynem i jednocześnie wystraszona, że może jej tam nie być, że nie miałam serca żeby jej nie pomóc. Sama wiem jak to jest. Co prawda przystojny chłopak nigdy nie podrzucił mi kartki z czymś w rodzaju zaproszenia a ja nie mogłabym przyjść i nie miała możliwości go o tym powiadomić... Wychodzi na to, że chyba jednak nie wiem jak to jest. Moje przemyślenia przerwał krzyk mamy.
-Vanessa! Laura! Chodźcie na kolacje!-usłyszałam i szybkim krokiem zeszłam na dół.
Zajęłam miejsce przy stole, na ktorym zwykle i siedzę i chwyciłam bułkę.
-Gdzie jest Laura?-odezwał się tata. Cholera, całkiem zapomniałam. Co ja teraz zrobię?Szybko chwyciłam telefon i wystukałam wiadomość do siostry pod stołem.
"Za ile będziesz? S.O.S."
-Laura nie była głodna-wymyśliłam na poczekaniu.
-Powinna coś zjeść, pójdę po nią-oznajmiła mama.
-Nie!-krzyknęłam chyba zbyt głośno bo spojrzała na mnie zdziwiona-Nie idź, nie ma sensu. Poszła się juz kąpać.
 Wtedy usłyszałam dźwięk mojego telefonu, dzwoniła Laura.
-Przepraszam na chwilę-powiedziałam i odeszłam kawałek, aby porozmawiać z siostrą.
-Jestem już pod domem, muszę tylko wejść na górę. Rodzice się zorientowali?-usłyszałam.
-Bylo bardzo blisko, powiedziałam im, że sie teraz kąpiesz-poinformowałam brunetkę i rozłączyłam się. Wróciłam do jadalni i udawałam, że wszystko jest w normie.
-Z kim rozmawiałaś?- zapytał tata.
-Dzwonili z call center czy cos w tym rodzaju. Dzień dobry chcemy sprzedać jakieś badziewie, którego wcale nie potrzebujesz ale wmówimy ci, że jest niezbędne do zycia.  Nienawidzę tego-wymyśliłam. Rodzice spojrzeli na mnie jakbym była chora psychicznie.
- Może ja jednak pójdę po Lau, pewnie skończyła się juz kąpać.
-Zostań! To znaczy... zostań i zjedz tą pyszną jajecznicę, którą zrobiła mama zanim wystygnie-chwyciłam patelnię i zaczęłam nakładać wspomnianą potrawę na talerz taty. Było blisko.
-Poza tym chciałabym z wami porozmawiać o czymś bardzo ważnym-przerwal mi dźwięk smsa.
"Juz jestem."
-Wiecie co? Zapomnijmy-próbowałam wybrnąć. Na szczęście do pomieszczenia wlasnie weszła brunetka z turbanem zrobionym z ręcznika i ubrana w szlafrok. Dobra robota siostro.
-Smaczego-powiedziała jak gdyby nigdy nic zabrała się za jedzenie. Po skończonym posiłku podziękowała i wróciła do swojego pokoju a ja poszłam za nią.
-Wisisz mi przysługę-rzuciłam.
-Nie wątpię-powiedziała. Wydaje mi się, że nie jest w najlepszym humorze.
-Opowiadaj-prosiłam.
-Nie ma o czym mowić. Nie wiem jak ty ale ja idę spać. Jestem juz zmęczona.
*Laura*
Byłam wdzięczna Vanessie, że mnie nie wydała ale po spotkaniu z Rossem nie mam juz na nic ochoty. Co on sobie myślał? "Cześć jestem Ross Lynch i mogę wszystko?" Nie wydaje mi się. Poza tym i tam byłam zmęczona, więc położyłam się na łożku i próbowałam zasnąć. Nie szło mi to najlepiej, ponieważ cały czas analizowałam zaistniałą sytuację. Może on nie jest taki zły? Nie Laura, to że dobrze całuje nie znaczy, że masz mu od razu wybaczyc. Po długich męczarniach zasnęłam. Jutro kolejny dzień w szkole i kolejny raz spotkasz wkurzającego blondyna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie!
Przepraszam za ten krotki i nudny rozdział juz na wstępie. Glowilam się długo nad tym czy Laura ma zostać przyłapana czy nie. Widziałam, że wy także mieliście problem z decyzją. Część z waszych poprzednich pomysłów wykorzystam w następnym rozdziale, który postaram się dodac w poniedziałek lub wtorek.
Pytania:
1. Co sądzicie o rozdziale?(o zgrozo, szykuje sie na ostrą krytykę tym razem)
2. Czy macie jakieś pomysły co może zdarzyć się w nastepnym(bądź późniejszym)rozdziale?
Nie musicie na nie odpowiadać, możecie napisać cokolwiek.

niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 7


-O co nic chodzi?!-powiedziała wściekła. Teraz szła juz w moim kierunku.
*Laura*
-Czy ty siebie słyszysz? Najpierw wkładasz mi do książki kartkę na której informujesz mnie o spotkaniu. To nawet nie było pytanie tylko stwierdzenie! A co jeśli odmówiłabym lub nie mogła przyjść? Nikt nigdy niczego ci nie odmówił? Jesteś aż taką gwiazdą? Wiesz co? Może wcale nie chciałam tutaj przychodzić! Wyobraź sobie, że przez tą głupią imprezę jestem uziemiona i musiałam wychodzić oknem z domu, żeby cię nie wystawić? Zrobiłam to tylko dlatego, że posiadam taką niesamowitą cechę o której ty chyba nigdy nie słyszałeś. Mam maniery. Poświęciłam się i przyszłam tutaj i co widzę?! Siedzisz sobie z jakąś dziewczyną przy stole jakbyś zapomniał o tym, że mam przyjść-wykrzyczałam mu prosto w twarz. Nie zamierzam mieć po tym wyrzutów sumienia, zasłużył sobie. Głośno wypuściłam powietrze z ust-a teraz muszę wracać do domu, pewnie dostanę kolejny szalban! I to wszystko dzięki komu? No tak, szanowy pan Ross Lynch może wszystko. Rodzice mnie uziemią, nie wyjdę do wakacji z domu! Co ja mowię? Do wakacji? Do końca życia!
*Ross*
Nie mogłem juz jej słuchać. Ona robi z igły widły. Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce, to przemówienie było juz nudne. Zrobiłem mały krok w jej stronę, ponieważ staliśmy juz wystarczajaco blisko siebie. Chwyciłem ją jedną ręką w talii, lekko przyciągnąłem i połączyłem jej usta z moimi. Nareszcie jest cicho. Na poczatku lekko musnąłem jej delikatne usta i powtórzyłem tę czynność. Nie uderzyła mnie, idzie całkiem dobrze. Po chwili zapragnąłem czegos więcej, nasze pocałunki były coraz śmielsze. Przejechałem czubkiem języka po jej wardze prosząc o dostep.
*Laura*
Byłam zszokowana poczynaniami blondyna, więc na poczatku stałam jak kołek, lecz po chwili mimowolnie zaczęłam oddawać pocałunki. Poczułam, że się lekko uśmiechnął. Jego dłonie wędrowały po moim ciele, jakby błagał żebym dała mu jeszcze chwilę. Dotknął moich warg
językiem, doskonale zrozumiałam aluzję. Nie rozchyliłam ust, więc zdobił to ponownie ale ja nadal
pozostałam przy swoim. Miałam mieszane uczycia. Pewna część mnie chciała go uderzyć i odejść ale rownież zostać i oddawać się tej czynności możliwie jak najdłużej. Cóż za sprzeczność. W pewnej chwili wróciła do mnie cała złość i oderwałam się od niego. Pokiwałam niedowierzająco głową, obróciłam się na pięcie i odeszłam. Najzwyczajniej w świecie wracałam do domu próbując udawać, że nic sie nie wydarzyło, lecz wewnątrz mnie toczyła się walka.
*Narrator*
Oboje nie widzieli co o tym wszystkim myślec. Nawet Ross, któremu zwykle nie brakowało pewności siebie zaniemówił. Patrzył jak brunetka w ciszy odchodzi. Z jednej strony pocałunek powiedział więcej, niż wszelkie wyjaśnienia, lecz pozostawił w ich głowach jeszcze większy bałagan.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie!
Obiecałam rozdział w weekend, wiec jest! Może trochę późno ale dotrzymałam słowa. Nie macie pojęcia jak cieżko pisało mi sie ten rozdział. Męczyłam długo scenę z pocałunkiem, nie wiedziałam z jakiej perspektywy ją napisać, więc wyszło to co widać na załączonym obrazku. Mozliwe, że to 
trochę za szybko ale większość osób prosiło o niego w kometarzach. Nie jestem w stanie powiedzieć w tej chwili kiedy next, śmiało pytajcie o niego i jak będę wiedziała to odpiszę. 
PYTANIA
1. Co sądzicie o rozdziale?
2. Czy "przeprosiny" blondyna były wystarczające? Może powinien zrobic cos jeszcze? Macie pomysły co?
3. Czy ta czcionka i jej wielkość wam odpowiada? Chciałabym wiedzieć jak wam sie wygodniej czyta.
4. Czy rodzice dowiedzą się o ucieczce Laury?
5*. Nie dotyczy rozdziału, opcjonalnie. Polecicie mi jakieś fajne filmy/książki/blogi?

Tak na marginesie, oglądaliście juz Bad Hair Day? Co sądzicie?
~NEVERMIND ❤️✋

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 6

Masz jakis plan?-recytowałam z prędkością światła a na twarzy mojej siostry pojawił się chytry uśmieszek.

*Laura*
-Pamiętasz jak po imprezie nasi goście wychodzili z domu? Weszli przez okno i ty tez tak zrobisz-powiedziała Vanessa.
-A co jak rodzice się zorientują? Nie są tacy głupi-obawiałam się.
-Zostaw to mnie. To ja jestem geniuszem w tym domu-powiedziała a ja zaczęłam się bardzo głośno śmiać i turlac po podłodze.
-Przestań bo zmienię zdanie-powiedziała. Jesli wzrok mógłby zabijać to juz lezalabym martwa. Z trudem zrobiłam poważną minę.
-Dalej tygrysie idź sie szykować!-krzyknęła a ja w podskokach udałam sie do pokoju w celu przygotowania na spotkanie. Nie żeby mi zależało czy coś. Idę tam tylko dlatego, że nie wypada go wystawić.
Stałam przed szafą juz godzinę i nie mogłam znaleźć nic odpowiedniego. Potrzebuje czegoś co bedzie mówiło "Wyglądam jakbym szykowała się cały dzien ale tak naprawdę ubrałam pierwsze lepsze rzeczy. Nie myśl sobie, że mi zależy." Okej chyba nie mam w mojej szafie zestawu o takiej nazwie.
-Ratunku!-krzyknelam i w mgnieniu oka w drzwiach mojego pokoju stała Van.
-Co sie stało?-mówiła roztrzęsiona.
-Nie mam się w co ubrać-rozpaczałam.
-Serio?Serio?! Myślałam, że ci sie cos stało. Jesteś głupia-powiedziała i rzuciła we mnie poduszką. Przecież wiem, że i tak nie jest na mnie zła.
-Pomóż mi-blagałam.
-Daj mi trzy minuty-oznajmiła i wyszła z pokoju. Wróciła trzymając czarną spódniczkę oraz jeansową kurtkę-załóż do tego jakąś białą bluzkę i bedzie dobrze.
-Ratujesz mi życie-powiedziałam rzucając się siostrze na szyję.
Kiedy wybiła godzina 19:50 stałam przy oknie, którym miałam wyjść gotowa na spotkanie. Cóż, raz kozie śmierć. Otworzyłam je i powoli starałam się wyjść nie łamiąc sobie nóg. Niby robiłam to juz wcześniej, lecz miałam wtedy na sobie spodnie. Spódniczka zdecydowanie utrudniała mi to zadanie. Po chwili stałam juz na ziemi i cieszylam się, że żyje. Musiałam jeszcze uważać żeby rodzice nie zobaczyli mnie przez okno. Udało mi się, teraz szybkim krokiem udałam się w stronę miejsca, w którym byłam umówiona. Właściwie to juz byłam spóźniona. Nienawidzę się spóźniać ale jednak często to robię. Wychodzę z założenia, że to nie ja sie spóźniam tylko inni przychodzą za szybko. Kiedy byłam juz na miejscu stanęłam przed drzwiami kawiarni i otworzyłam je. Rozejrzałam się po pomieszczeniu w ktorym nie było zbyt wiele osób. W kącie zobaczyłam blondyna. Nie byłoby w tym nic niezwykłego gdyby nie fakt, że siedział z jakąś blondynką, której twarzy nie widziałam, ponieważ była odwrócona tyłem do mnie. Chłopak mnie zauważył, lecz nie miałam zamiaru do niego podejść. Cofnelam się i wyszłam na dwór. Jak on mógł się ze mną umówić i wystawić dla innej dziewczyny. Ja staję na głowie żeby przyjść a on co?! Moze nie jestem szkolną gwiazdą ale sama się o to nie prosiłam. Zdenerwowana kroczylam w stronę domu.

*Ross*
Siedziałem w kawiarni czekając na Laure. Chciałem ją przeprosić, trochę głupio wyszło. Nie ma to jak dobre pierwsze wrażenie, no nie? Była juz 20:15 ale postanowiłem dać jej jeszcze chwile czasu, dziewczyny często sie spóźniają. Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi i spojrzałem w ich kierunku. Przy wejściu stała blondynka, która uśmiechnęła się kiedy mnie zobaczyła i podeszła do mojego stolika.
-Hej Rydel! Co ty tutaj robisz?-zapytałem.
-Wracam wlasnie od koleżanki i chciałam po drodze kupic kawę. O to samo mogłabym zapytać ciebie. Nie spodziewałam się, że spotkam cię tutaj samego.
-Właściwie to czekam na kogoś-wytłumaczyłem i jak na zawołanie zobaczyłem wspomnianą osobę. Laura spojrzała w moim kierunku i wyszła. Tak poprostu wyszła. Wstałem od stołu bez słowa i szybkim krokiem starałem się ją dogonić.
-Laura zaczekaj!-krzyknąłem, lecz brunetka nie zatrzymała się tylko przyspieszyła kroku-o co tobie
chodzi?-zapytałem.
-O co mi chodzi?!-powiedziała wściekła. Teraz szła juz w moim kierunku.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie!
Zacznijmy od przeprosin. Bardzo przepraszam was, że zaniedbuje mojego bloga. Myśle, że wiecie co jest tego powodem. Nie mam najzwyczajniej w świecie czasu. Pomimo tego, że bardzo chciałabym dodawać częściej rozdziały to nie zawsze mam taką możliwość. Ostatnio śpię około 2-4 godzin dziennie. Gdybym jeszcze część z tego poświęciła na pisanie nie opłacałoby mi się nawet kłaść do łóżka. Zrobię wszystko co w mojej mocy żeby się poprawić, przysięgam.

Co do rozdziału to nie ma szału. Napisałam go na szybko i nielegalnie, ponieważ wlasnie powinnam
sie uczyć ale chyba lepsze to niż nic.
PYTANIA:
1. Co sądzicie o rozdziale?
2. Co mógłby zrobic Ross żeby przeprosić Lau?

Gdybyście mieli jakiekolwiek pytania do mnie to śmiało piszcie w komentarzach lub na adres nevermindbloger@gmail.com

Ponawiam prośbę z ostatniego postu, możecie podawać mi tutaj lub jeszcze lepiej w zakładce "blogi" linki do waszych opowiadań, chętnie poczytam w wolnej chwili. Aby byc na bierząco polecam dodac bloga do obserwowanych.

~NEVERMIND❤️✋